Akademia Sobieściańska. Jan III Sobieski mecenasem nauki i uczonych

 Piotrowi Piórowskiemu, człowiekowi wielkiej cierpliwości

Kiedy się tylko znajdzie w swym apartamencie,

jest to Władca oddany pięknym dziedzinom wiedzy,

uczony, który przenika wszystkie chmury,

który rozświetla najcięższe trudności, w końcu jest to Król,

który zstępuje z tronu, by słuchać Muz.

/ F.P. Delarc, Littre écrite de Pologne […]

Journal des Sçavants

Dziś Jana III znamy głównie  jako wybitnego wodza, zwycięzcę spod Chocimia, czy Wiednia. Tymczasem z rozlicznych źródeł polskich i europejskich, naszym oczom objawia się wielki erudyta, twórca bogatego mecenatu królewskiego. Co istotne, w mecenacie swym nie naśladował ślepo współczesnych mu władców, ale kontynuował dzieło swych poprzedników, zwłaszcza Wazów, w tym Ludwiki Marii Gonzagi. Niewątpliwie, współczesna historiografia polska w sposób niewystarczający wydobywa na światło dzienne liczne walory intelektualne i szerokie zainteresowania naukowe króla, a przecież Europa była nim zafascynowana. Jeden z największych uczonych swoich czasów, Gottfried Wilhelm Leibniz pisał do swego przyjaciela, matematyka Sobieskiego Adama Adamandego Kochańskiego, że osoby znające króla opowiadają mu nie tylko o jego męstwie, lecz także o wiedzy i nieustannej potrzebie poznania jego szeroko otwartego umysłu. Francuz Philippe Dupont, królewski wysłannik wspominał po latach, że umysł Jana III obejmował zarówno wiedzę z dziedziny religii, filozofii, matematyki, w tym świecką, starożytną i współczesną. Świetnie porozumiewał się w kilku językach, pośród których ważne miejsce zajmował turecki. Nie tylko pisał wyśmienite listy, ale był także niezgorszym oratorem. Współcześni zgodnie wspominają, że na wyprawy wojenne nie omieszkał zabierać całkiem pokaźnego księgozbioru. Do historii przeszły uczone dysputy inicjowane przez króla, między włoskim jezuitą Carlo Maurizio Votą a posłem francuskim Melchiorem de Polignac. Z mecenatu króla obficie czerpało wielu uczonych oraz rozliczne Szkoły Nowodworskie, czy uczelnie wyższe, w tym Uniwersytet Jagielloński. Z przywilejów królewskich korzystali drukarze jak np. wydawnictwo Piotrkowczyków, które po roku 1674 stając się częścią krakowskiej Alma Mater, należało do najważniejszych drukarni akademickich w Rzeczpospolitej.

Największym beneficjentem monarszego mecenatu, obok np. Wespazjana Kochowskiego, czy Joachima Pastoriusa, był Jan Heweliusz, którzy wraz z żoną Elżbietą prowadzili badania astronomiczne, uwieńczone odkryciem nowego gwiazdozbioru, nazwanego na cześć króla Jana „Firmamentem Sobieściańskim”. Król, jako pierwszy z polskich władców ustanowił stale subwencje dla ludzi nauki, a gdy Heweliusz zmarł w 1687 roku przywilejem królewskim, stosowne kwoty były wypłacane żonie astronoma, aż do czasu opublikowania dzieła. Jan III nie zdążył już za życia powołać akademii, ale jak słusznie twierdzi Karolina Targosz ogromne grono uczonych i artystów na dworze królewskim, w tym kompozytorzy, malarze, inżynierowie, bibliotekarze, astrolodzy, matematycy, lekarze, architekci, czy kapelani stanowili niewątpliwie zalążek takiej uczelni.

Prezentowana tu kompozycja architektoniczna, ma zatem przypomnieć współczesnym odbiorcom kultury i nauki dzieło wybitnego monarchy. Więcej, inicjować dalsze badania.

Model Akademii Sobieściańskiej to budowla o charakterze centralnym. Posiada trzy wielkie portyki, w tym główny, zwieńczony trójkątnym tympanonem, z umieszczonym wewnątrz portretem konnym króla Jana III – mecenasa nauki, artystów i uczonych. W panopliach, ponad kolumnadą wieńczącą dziedziniec przedni pomieszczono portrety Jana Heweliusza, głównego beneficjenta i apologety królewskiego mecenatu.

Zwornikiem gmachu jest dziedziniec zwany „Złotym Atrium”, nakryty „szklaną kopułą”, na której podniebiu autor projektu odtworzył „Firmamentum Sobieścianum” Jana i Elżbiety Heweliuszów, tzw. „Hemisferę Północną”, dedykowaną Janowi III. Od dziedzińca kolejne pomieszczenia rozchodzą się promieniście, tworząc w narożnikach gmachu głównego cztery skrzydła: Władysławowskie, Kazimierzowskie, Zygmuntowskie i Stanisławowskie, tych władców, których działania walnie przyczyniły się do rozwoju wszystkich dziedzin nauki i kultury Rzeczpospolitej, a także nowoczesnego w swoim czasie prawodawstwa, czy doktryn ekonomicznych. Główną osią budowli jest tzw. Wielka Amfilada. Rozpoczyna ją „Błękitny Westybul”, z umieszczonym w centrum portalem w formie bramy tryumfalnej, sławiącym  mecenasa Jana III. Następnie przechodzimy do wspomnianego „Złotego Atrium”, z dwoma galeriami na I piętrze podtrzymywanymi na ramionach atlantów. Kolejnym pomieszczeniem jest salon pejzażowy, zwany także „Wielką Antyszambry” Nazwę swoją salon zawdzięcza umieszczonym w rokokowych boazeriach pejzażom odkrytych ruin starożytnego Rzymu. Ze wspomnianego salonu wchodzimy do ośmiobocznego kościoła akademickiego, zwieńczonego kopulą, wewnątrz której umieszczono fresk Pt: „ Apoteoza Świętej Trójcy”, autorstwa Michała Willmanna. Na uwagę zasługują tu: rokokowy ołtarz główny oraz piękny prospekt organowy. Po lewej i prawej stronie ołtarza umieszczono dwa niewielkie balkoniki, z myślą o chórze króla Jegomości i orkiestrze królewskiej. Uwagę zwiedzających z pewnością zwrócą bogato zdobione klatki schodowe, umieszczone w narożnikach głównego gmachu. Nie mniejszy zachwyt wzbudzi także szlachetne w swych proporcjach i pełne harmonii dekorum  akademickich  auli, nawiązujące do stiukowej ornamentyki dojrzałego baroku i rokoka.          

 

Projekt autorski i wykonanie makiety

Sławomir Kaczor